– Proponuję państwu – jak sądzę – uczciwą umowę: od jutra „Wiadomości” będą państwu prezentowały fotografie świata i dnia, ze wszystkim, co przyniesie. Fotografie, a nie obraz, bo to nie jest to samo. Obraz malowano w tych studiach 8 lat wyłącznie starannie dobranymi barwami i zapewniam państwa, że to się właśnie kończy – takie słowa padły w środę o godzinie 19.30 na antenie TVP1.
Nie było „Wiadomości” (chyba pierwszy raz w historii), a zamiast nich było oświadczenie Marka Czyża. To dziennikarz związany z TVN, który teraz ma kierować informacjami w Telewizji Polskiej.
To właśnie Czyż mówił o skończeniu z propagandą. Zapowiedział, że nie będzie „propagandowej zupy” tylko „czysta woda”.
– Nie dlatego, że jest szlachetna, ale dlatego, że nie niesie żadnych nachalnych smaków. I obiecuję państwu, że to się właśnie od teraz zaczyna – dodał Czyż.
Włąściciel zrobił swoje
Minister kultury sprawujący władzę nad mediami publicznymi w Polsce wymienił rady nadzorcze spółek i zwolnił prezesów TVP, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej. Nowym szefem Telewizji Polskiej został Tomasz Sygut. W TVP pracował od 2011 do 2015 r. Odszedł na krótko przed powołaniem nowego zarządu spółki z Jackiem Kurskim jako prezesem na czele.
W środę przestało nadawać TVP Info i kanały regionalne. Nie działały także strony internetowe stacji. Dziennikarze TVP nie uznają zmian, a ci najmocniej kojarzeni z propagandą PiS – nie chcą opuścić studia.
W środę wieczorem TV Republika na żywo pokazywała tych dziennikarzy, którzy w studiu TVP mówili o bezprawnym przejęciu kontroli nad mediami.
Siedzibę TVP okupowali także politycy PiS, choć z najnowszych, choć nieoficjalnych informacji wynika, że już ich w budynku nie ma.
Gdzie leży problem?
W tym zamieszaniu chodzi o politykę i o prawo. Minister kultury, wymieniając władze spółek medialnych, skorzystał ze swojego prawa jako właściciela.
„Decyzja o odwołaniu dotychczasowych władz i powołaniu nowych została podjęta na Walnych Zgromadzeniach Akcjonariuszy przez właściciela Spółek, reprezentowanego przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, któremu przysługuje pełna autonomia w zakresie podejmowania takich decyzji” – podał resort.
Jednak druga strona – politycy PiS i sympatyzujący z nimi dziennikarze – wskazują, że zmiany w mediach muszą odbywać się zgodnie z prawem. A PiS tak zmienił przepisy, że o szefach TVP czy radia decyduje Rada Mediów Narodowych, której członkowie też współpracują z PiS. Te przepisy nie zostały jeszcze zmienione, zatem minister nie mógł zwolnić prezesów.
TVP nie może służyć Kaczyńskiemu i jego partii
„Przejęcie mediów publicznych w ten sposób, w który zrobił to rząd, jest nielegalne i niezgodne z Konstytucją” – ocenia Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski.
Jednocześnie przypomina, że to PiS w 2016 r. zmienił prawo i wprowadził przepisy niezgodne z Konstytucją. A prezydent Andrzej Duda tzw. małą ustawę medialną podpisał wówczas bez wahania.
Słowik podkreśla także, że zmiany w mediach już się dokonały.
„Gdy więc politycy PiS twierdzą, że nowe władze TVP nie mają prawa działać, należy to odczytać bardziej w kategoriach figury retorycznej, aniżeli analizy prawnej” – punktuje.
I diagnozuje: „Nie mam więc najmniejszych wątpliwości, że nowa władza miała pełne moralne prawo do podjęcia decyzji o odbetonowaniu mediów publicznych. Nie może być bowiem tak, że media służą partii i prezesowi Kaczyńskiemu, a nie obywatelom”.