Pieniądze, niestety, nie rosną na drzewach. Zarządzanie nimi to jedna z
podstawowych umiejętności. Kolejne pokolenia radzą sobie z tym coraz gorzej.
Bierzemy kredyty na mieszkania, szybkie pożyczki na święta i nie wiadomo co
jeszcze. Żeby uniknąć tego dla naszych dzieci warto je edukować w tym
zakresie od najmłodszych lat.
Kilkuletnie dzieci potrafią obsłużyć smatfona lub tablet i nikogo to nie dziwi.
Szkoda tylko, że te umiejętności nie przekładają się na inne dziedziny życia.
Większość maluchów zakupy traktuje jako formę rozrywki, a nie wymianę
towaru za pieniądze. Potem, kiedy zaczynają wchodzić w dorosłość
nie umieją sobie radzić z gotówką.
Dlatego ważne jest, by od najmłodszych lat edukować dzieciaki.
Wykorzystajmy ich naturalną ciekawość świata i dociekliwość. Znana
wszystkim zabawa w sklep może być bardzo pomocna. To właśnie w tym
momencie dzieci dowiadują się, że chleb, którym podczas śniadania naje się
cała rodzina, kosztuje tyle co mały batonik, zjedzony w sekundę. Dobrym
pomysłem są także gry planszowe w których mamy do czynienia z pieniędzmi.
Dziecko uczy się wtedy dodawania oraz rozpoznawania poszczególnych
banknotów.
- Świetnym sposobem na naukę dbania o finanse jest domowa skarbonka. W ten
sposób maluchy uczą się oszczędzać i nabywają szacunku do pieniądza.
Tłumaczmy im, że lepiej jest włożyć otrzymane pieniążki do skarbonki i
uzbierać na coś fajnego, niż wydać od razu na niepotrzebne zachcianki. - mówi
Małgorzata Adamska z niepublicznego przedszkola 'Słoneczko'.
Zapytaliśmy dzieci ze „Słoneczka” co sądzą o oszczędzaniu.
- Ja mam w domu skarbonkę, taką świnkę. Lepiej sobie coś tam wrzucić i
trochę pooszczędzać i potem można sobie kupić coś super, na przykład jakąś
zabawkę czy coś – mówi pięcioletnia Marysia.
Ciężko się nie zgodzić. Inną niż skarbonka formą na naukę oszczędności może
być kieszonkowe. Oczywiście nie musi być to wygórowana kwota. Kilka
złotych dawane co tydzień nauczą naszego malucha zarządzać swoimi
pieniędzmi. Zasadę kieszonkowego możemy stosować także na rodzinnych
wakacjach. W pierwszym dniu wyjazdu ustalamy z dzieckiem kwotę jaką ma
do wydania na swoje przyjemności. To będzie nie tylko lekcja ekonomii, ale
także sposób na uniknięcie przywożeni do domu kolejnych ton niepotrzebnych
zabawek.