Reklama

Uczniowie w pacie. Jedni chcą iść do szkoły, inni nie

Niepewność - to uczucie towarzyszy uczniom, którzy nie wiedzą, czy od poniedziałku będą mieć lekcje.
Uczniowie w pacie. Jedni chcą iść do szkoły, inni nie
Niepewność - to uczucie towarzyszy uczniom, którzy nie wiedzą, czy od poniedziałku będą mieć lekcje.
Co mówią o sytuacji, w jakiej się znaleźli? Gdzie i w jaki sposób zamierzają spędzić nieoczekiwane kilka dni wolnego. O tym z uczniami Samorządowej Szkoły Podstawowej nr 6 we Wrześni rozmawiał Tomasz Szternel.



O tym, czy uczniowie pośpią dłużej okaże się jeszcze dziś. Są w stałym kontakcie z nauczycielami, których decyzja będzie uzależniona od negocjacji związkowców ze stroną rządową. (tos)

Podziel się
Oceń

Komentarze
Autor 05.04.2019 19:01
Uważam, że nauczyciele powinni należeć do tzw. klasy średniej z uwagi na usytuowanie ich w pomocy przy wychowaniu dzieci. Z tym, że fachowcy w dziedzinie edukacji są już na emeryturze bądź na nią w niedługim czasie przejdą. Pedagogów z powołania już nie ma i nie będzie, a to gigantyczny problem. Wieloletnie zaniedbania w oświacie wynikające z nieprzyjęcia nowych ustaw, rozporządzeń, niedofinansowania i miernej jakości usług edukacyjnych, na czym zależy niektórym środowiskom, wywołują dzisiejsze emocje. Strajk odbieram wyłącznie jako działanie czysto polityczne inspirowane przez siły powiązane z przeciwnikami rządu w celu wywołania kolejnej awantury o zasięgu ogólnopolskim, które notorycznie podburzają społeczeństwo. Gdzie byli nauczyciele i związki zawodowe, w tym przede wszystkim ZNP i FZZ przez 8 lat rządów koalicji PO-PSL, gdy ich wynagrodzenia były zamrożone i pracowali za darmo, co obecnie nie ma już miejsca? Zdaje się, że Minister Edukacji Narodowej określa minimalne wynagrodzenie zasadnicze, wobec czego samorządy mogą kształtować je na poziomie wyższym, a żądania związków, o czym same dobrze wiedzą, są niemożliwe do zrealizowania. Podkreślić również należy, że w bieżącym roku odbędą się wybory w ZNP, w których najprawdopodobniej wystartuje aktualny przewodniczący, piastujący funkcje kierownicze w zarządzie głównym od 25 lat inkasując przy tym miesięcznie według mediów 12 000 zł. Warto zaznaczyć, że w okresie strajku, nauczycielom biorącym w nim udział, nie przysługuje wynagrodzenie, o czym wielu zapewne nie jest świadomym. Dyrektorzy większości szkół i przedszkoli planowanego strajku niezwłocznie nie zgłosili do Państwowej Inspekcji Pracy, co wskazuje na jego nielegalny charakter łącznie z odpowiedzialnością karną. Mało tego, strajk nie stanowi podstawy do odwołania zajęć bądź zamknięcia placówki. Dlatego też rozumiem rodziców uczniów piszących tegoroczne egzaminy, którzy planują wytoczyć powództwa przeciwko związkom zawodowym i samorządom, w tym dyrektorom, które stworzyły sobie kolejny oręż do walki z władzą centralną kosztem uczniów, którzy niczemu nie są winni, a których przyszłość edukacyjna jest zagrożona. Zastanawia mnie, czy wśród nauczycieli istnieje jeszcze taka wartość jaką jest honor, aby zawiesić strajk na czas egzaminów. W przeciwnym razie nadszarpnięty już wizerunek nauczyciela w opinii publicznej będzie nie do odbudowania.
Reklama