W bardzo ważnym meczu o pozycję w tabeli przed fazą play off APP Krispol uległ na własnym parkiecie Stali Nysa 1:3, (27:29, 22:25, 25:22, 15:25).
Mecz APP Krispol - Stal Nysa był smutną powtórką pojedynku z Lechią Tomaszów Mazowiecki. Znów mając przewagę, tym razem 23:20, gospodarze nie potrafili zamknąć pierwszego seta i na przewagi przegrali go 27:29. W drugiej partii też walczyli, ale znów polegli 22:25. Trzeci set, tak jak w meczu z Lechią, należał do drużyny Mariana Kardasa. Wynik 25:22 dawał nadzieję na wygranie 4. partii i doprowadzenie do tajbreka. I do stanu 12:10 w czwartym secie wszystko szło według planu. Kibice wierzyli, że ich ulubieńcy zafundują im piątą partię, w której powalczą o zwycięstwo w całym meczu. Nic z tych rzeczy. Od stanu 12:10 siatkarze gospodarzy zdobyli 3 oczka, stracili 15 i przegrali seta 15:25. Powtórka koszmaru z meczu z Lechią stała się faktem. Znów coś w grze gospodarzy pękło, znów bez ducha, bez wiary w zwycięstwo nasi siatkarze snuli się po boisku nie potrafiąc obronić serwisów, czy ataków rywali, a także skończyć swoich akcji. Nie po raz pierwszy okazało się, że decydujące piłki, decydujące momenty setów, meczów są dla APP Krispol przegrane. Mimo że ta drużyna kilka razy pokazała, że potrafi wygrywać z teoretycznie silniejszymi rywalami, to jednak czegoś brakuje, by skutecznie bić się z najlepszymi. Czego? Niechybnie doświadczenia (Piotr Lipiński jest wyjątkiem) i niestety odrobiny więcej jakości (warunków fizycznych, siły, umiejętności), co widać szczególnie w zderzeniu z takimi ekipami jak Lechia Tomaszów Mazowiecki, Stal Nysa, czy Ślepsk Suwałki. I właśnie Ślepsk będzie kolejnym niezwykle trudnym przeciwniekiem naszego zespołu. W pierwszej rundzie Ślepsk wygrał we Wrześni 3:0. W sobotę ograł spokojnie Lechię w Tomaszowie 3:1. We wtorek, 19 lutego, w Suwałkach, w meczu transmitowanym przez stację Polsat, nasz zespół czeka nie lada wyzwanie. Oby potrafił mu sprostać.
