Chciałbym przedstawić wszystkim powody i okoliczności naszych działań dotyczących Marka Ś. Temat zabójcy odbił się echem w całej Polsce.
Pojawiliśmy się w centrum zainteresowania większości stacji telewizyjnych i portali internetowych. Prośby m.in. TVN o przekazanie nagrania stawiały nas w pozycji bardzo niezręcznej. Mam pewność, że każda ogólnopolska stacja na naszym miejscu, zrobiłaby to samo i opublikowałaby video.
Nagranie z usiłowania zabójstwa opublikowaliśmy na naszej stronie internetowej w piątek po południu. Otrzymaliśmy je w tym samym dniu na naszym radiowym fejsbuku od osoby pragnącej zachować anonimowość. Dokładnie obejrzeliśmy wideo. Nie mieliśmy wątpliwości co do jego autentyczności. Zastanawialiśmy się, czy i w jaki sposób je wykorzystać. Uznaliśmy, że nawet najdokładniejszy opis tego, co się wydarzyło, nie odda całego zajścia tak, jak ten film. To, co nas uderzyło najbardziej, to brak reakcji przechodniów. Przecież gdyby tego mężczyznę udało się wtedy zatrzymać, to najpewniej następnego dnia nie doszłoby do tragedii w Ksawerowie. Na filmie nie widać wyraźnie przechodniów, co sprawiło, że podjęliśmy decyzję o publikacji materiału.
Nagranie usunęliśmy na prośbę policji. Okazało się - czego nie wiedzieliśmy wcześniej - że jest on częścią materiału dowodowego zgromadzonego w tej sprawie. Nie chcieliśmy utrudniać prowadzonego śledztwa. Stąd wyjaśnienie, które zostało opublikowane również na naszej stronie internetowej.
Ludzie są żądni hejtu. Takie czasy. Daliśmy im pożywkę do krytyki, umieszczając kontrowersyjne video. Zostaliśmy skrytykowani, ale też wszyscy chcieli obejrzeć nagranie. Wniosek? Rozpoczęliśmy debatę o tym, jak powinno wyglądać współczesne dziennikarstwo.
Sprawa Marka Ś. - wyjaśnienie
Chciałbym przedstawić wszystkim powody i okoliczności naszych działań dotyczących Marka Ś. Temat zabójcy odbił się echem w całej Polsce.
- 07.12.2018 09:24