Victoria Września zremisowała w Swarzędzu z wiceliderem IV ligi 2:2. To był najlepszy mecz Victorii w tym sezonie. Nasz zespół walczył o każdą piłkę, grał bardzo ambitnie i był bliższy zwycięstwa niż Unia, którą od porażki uchronił bramkarz.
Gospodarze od pierwszych minut atakowali bramkę Victorii, mieli optyczną przewagę, ale nasi piłkarze umiejętnie się bronili i znakomicie wychodzili do kontr. Jedna z nich, w 24 minucie, przyniosła gola. Tobiasz Nowicki długim podaniem uruchomił Piotra Sarbinowskiego, który ograł obrońce i pobiegł na bramkę Unii. W sytuacji sam na sam nie strzelił, a podał do Mikołaja Jankowskiego. Ten, jak profesor, "nawinął" bramkarza i strzelił do pustej bramki. Znakomita akcja i piękny gol "Jankesa". Po zmianie stron coś się zacięło w dobrze funkcjonującej maszynie trenera Jakołcewicza. Victoria straciła bramki w 51 i 53 minucie, bo spała na stojąco. Przebudziła się po stracie dwóch goli i trzy minuty potem już remisowała 2:2. Tym razem do bramki gospodarzy trafił Piotr Sarbinowski, który w zamieszaniu podbramkowym po bitym rzucie wolnym, na wślizgu wepchnął futbolówkę do siatki. I Wtedy Victoria zaczęła grać jak z nut. Miło było patrzeć na agresywnie walczących i znakomicie wychodzących do kontr naszych graczy. Bardzo dobry mecz grał Robak, jeszcze lepszy Krawczyński. Do formy wraca Jacek Kopaniarz, który panował na lewej stronie (musi jeszcze poprawić dokładność podań), bramki strzelali napastnicy, pewnie, poza "śpiącym kwadransem", grali obrońcy. Niestety, nadal nie mamy prawej flanki. Ani Garstka, ani Juchacz nie wypełniają luki po Kacprzaku nawet w 10. procentach. Końcowe minuty meczu w Swarzędzu były najlepsze w wykonaniu Victorii. Ręce same składały się do oklasków gdy nasi piłkarze wychodzili do kontr, gdy stwarzali sytuacje bramkowe i strzelali z każdej pozycji. Faworyzowani gospodarze mogli się tylko oglądać i wierzyć w swojego bramkarza. I ta wiara musiała być mocna, bo Andrzej Budnik dokonywał w bramce cudów. Bronił w beznadziejnych sytuacjach strzały Piotra Sarbinowskiego, Łukasza Jasińskiego. I to on uratował Unię przed porażką. Cieszy postawa Victorii, widać, że zespół wraca na właściwe tory. Oby potwierdził to w najbliższą sobotę, w mecz z Olimpią Koło. Żal tylko, że Victoria to taki orzeł, który fruwa o jednym, lewym skrzydle.
AG
https://youtu.be/Vqv-62pns5s
sobota, 23 listopada 2024 17:06