Reklama

NIK zagrała ostro. Wchodzi z kontrolą Funduszu Sprawiedliwości

Pieniądze rozdawane swoim, bez uczciwej oceny i na finansowanie działalności politycznej. Tak działał Fundusz Sprawiedliwości. NIK zaczęła kontrolę.
NIK zagrała ostro. Wchodzi z kontrolą Funduszu Sprawiedliwości
Zbigniew Ziobro

Autor: gov.pl

Urzędnicy Najwyżej Izby Kontroli zaczęli drugie już sprawdzanie Funduszu Sprawiedliwości. Ale nie sami. 

– Razem z Krajową Administracją Skarbową oraz prokuraturą. Dlatego że my jako NIK pewnych działań nie jesteśmy w stanie sprawdzić, przykładowo przelewów finansowych, które miały miejsce. To zrobi Krajowa Administracja Skarbowa. Również, jak wynika z naszej kontroli, istnieje ryzyko korupcjogenne występowania działań przestępczych. Ale to już załatwi prokuratura i sprawdzi dokładnie, czy pewne działania można kwalifikować jako działalność przestępczą – zapowiedział w onet.pl Marian Banaś, prezes NIK.

Pierwsza kontrola

Fundusz Sprawiedliwości to specjalna pula publicznych pieniędzy, która miała służyć pomocy ofiarom przestępstw, osobom wychodzącym z więzień, skrzywdzonym dzieciom. Pełną kontrolę nad tymi milionami miało Ministerstwo Sprawiedliwości kierowane przez Zbigniewa Ziobry, a co się z tym wiąże także inni politycy Suwerennej Polski.

Od dawna było wiadomo, że w dzieleniu pieniędzy dochodzi do wielu nieprawidłowości. Na jaw wychodziło, że dotowano z reguły organizacje sprzyjają prawicy. Kupowano wozy strażackie, walcząc w ten sposób o głosy druhów z OSP. Realizowano działania w okręgach wyborczych polityków partii Ziobry. Pieniądze szły na akcje niby-pomocowe, a w rzeczywistości było to nielegalne prowadzenie kampanii wyborczych.

Już raz NIK wziął się za fundusz. W 2021 r.  

„NIK oceniła negatywnie działania Dysponenta Funduszu w zakresie zapewnienia właściwych uwarunkowań prawnych i organizacyjnych funkcjonowania Funduszu Sprawiedliwości, a także sposób wykorzystania będących w jego dyspozycji środków publicznych” – można przeczytać jeszcze dziś. 

A także: „Szczegółowe badanie 16 otwartych konkursów ofert na powierzenie zadań organizacjom pozarządowym wykazało ich nierzetelne przygotowanie przez Dysponenta, który powierzał weryfikację ofert osobom nieposiadającym adekwatnych kwalifikacji i doświadczenia zawodowego, a także nie wyposażył ich w jakiekolwiek wytyczne, kryteria ocen lub bazy danych, które umożliwiłyby rzetelną ocenę ofert. W rezultacie ocena jakości ofert była dokonywana przez członków komisji konkursowych w sposób dowolny i uznaniowy”.

NIK ustaliła, że  spośród 681 409,2 tys. zł dotacji przyznanych ze środków Funduszu jedynie 228 502,0 tys. zł (34 proc.) przeznaczono na pomoc świadczoną bezpośrednio osobom pokrzywdzonym przestępstwem, a 24 225,0 tys. zł (4 proc.) na pomoc postpenitencjarną.

Taśmy funduszu

Teraz NIK wchodzi do MS po raz drugi za sprawą ujawnianych taśm. Okazuje się, że były już dyrektor departamentu Funduszu Sprawiedliwości Tomasz Mraz nagrywał swoich rozmówców. W tym wiceministra Marcina Romanowskiego. 

Jedna z rozmów (podana przez TVP Info) dotyczy głośnej sprawy przyznania dotacji fundacji Profeto (ksiądz stojący na jej czele został już zatrzymany).

– Ja nie wiem, ile powiedział ci ksiądz Profeto, ale oni w grudniu zafakturowali wykonanie robót. I on mi mówi, że jak coś będzie nie tak, to szef zapewni osłonę... Nie wiem, tutaj jest oszustwo i jest poświadczenie nieprawdy, a KAS zrobił zdjęcia – mówi Marz na nagraniu.

– Słuchaj, to nie jest na szczęście na razie nasz problem. Podobno, jak patrzyłem, do końca kwietnia wszystko będzie zrobione. (…) Nawet jeżeli trafi to do nas w przyszłym tygodniu, za dwa tygodnie, zanim podejmiemy jakieś realne działania, no to i tak przyjdziemy, to wszystko będzie zrobione – odpowiada wiceminister Romanowski.

Tego rodzaju nagrań jest więcej. I dotyczą np. przekazania pieniędzy na koncert Roksany Węgiel, który chciał zorganizować ojciec Tadeusz Rydzyk.

Pieniądze za poparcie

Jakby tego było mało, to jeszcze poseł Konfederacji Stanisław Tyszka powiedział w Poslat News, że oferowano mu korzystanie z Funduszu Sprawiedliwości. 

– Prawu i Sprawiedliwości brakowało głosów do większości, więc każdy mandat poselski był dla nich bardzo ważny. I oni przez wiele lat starali się mnie przekonać, żebym z nimi współpracował – mówił poseł.

I przyznał, że składano mu „okresowo, cyklicznie różnego rodzaju propozycje”.

– Zabiegały różne frakcje PiS-owskie. Ja w pewnym momencie z Pawłem Kukizem dostaliśmy zaproszenie od Zbigniewa Zbiobry, a pośredniczył Janusz Kowalski. Rozmawialiśmy tam o sprawach europejskich, o KPO, bo tutaj mieliśmy podobne spojrzenia, chociaż oni popierali Morawieckiego, który nie wetował Zielonego Ładu. I nagle na tym spotkaniu – to spotkanie z ich perspektywy miało służyć jakiemuś potencjalnemu zbliżeniu politycznemu – w pewnym momencie Janusz Kowalski rzucił coś takiego, że byłaby możliwość skorzystania z Funduszu Sprawiedliwości. Ja się bardzo zdziwiłem, nie pamiętam dokładnie słów, szczegółów propozycji, ja to odebrałem w ten sposób, że jest to propozycja dla zaprzyjaźnionych instytucji i organizacji pozarządowych – wyjawił Tyszka.


Podziel się
Oceń