Kampania trwa. Listy wyborcze są już zarejestrowane. Wiadomo już, kto będzie walczył o głosy. To czas, kiedy partie, komitety wyborcze zaczynają przedstawiać swoje programy wyborcze. Najwięcej uwagi przykuwają propozycje PiS, bo – tak to sobie ta partia wymyśliła – są ujawniane codziennie.
PiS odgrzewa kotlety
Jedna z propozycji to poprawa jakości żywienia w szpitalach. Nazwano to programem „Dobry posiłek”. Rzecz w tym, że problem nie jest nowy i czas na konkretne działanie władza miała.
Przypomnijmy sekwencję. W 2019 roku Ministerstwo Zdrowia zapowiedziało wprowadzenie standardów żywienia i obiecywało więcej pieniędzy na ten cel. W 2021 roku wiceminister zdrowia, Waldemar Kraska zapowiadał „określenie norm żywienia w szpitalach” latach 2021-2025.
W 2022 roku Ministerstwo Zdrowia opublikowało projekt rozporządzenia, które określa szpitalną dietę (15 diet i 9 ich modyfikacji). Przepisy nie weszły w życie.
Kolejny pomysł to „Przyjazne osiedle” czyli pieniądze na ulepszenie blokowisk. Już sloganem stała się winda w bloku. I znów, takie pomysły były. W 2019 roku ówczesny minister od funduszy unijnych, Jerzy Kwieciński planował wydać pieniądze na osiedla. Niewiele z tego wyszło. Skończyło się na działaniu Dostępność Plus. Ale ma ograniczony zasięg.
„Szacuje się, że nawet 30 proc. społeczeństwa może mieć trwałe lub czasowe ograniczenia w mobilności czy percepcji (np. ludzie poruszający się przy pomocy kul, lasek, balkoników, protez, wózków inwalidzkich), niesłyszący, niedowidzący, z trudnościami manualnymi i poznawczymi (na przykład po udarze, chorujący na Alzheimera), kobiety w ciąży, osoby z wózkiem dziecięcym, z ciężkim bagażem oraz słabsze fizycznie, mające trudności w poruszaniu się itp. Polskie społeczeństwo się zmienia – jest coraz starsze. Obecnie w Polsce żyje prawie 9 milionów osób powyżej 60. roku życia. W 2030 roku będzie ich 10,7 i będą stanowić blisko 30 proc. ludności. Dlatego tak bardzo potrzebne są działania jak Program Dostępność Plus” – można jeszcze dziś przeczytać na stronach rządowych.
Kolejna obietnica to wprowadzenie prawa stanowiącego, że sklepy mają współpracować z lokalnymi producentami żywności. Ale taki postulat miało już PSL i politycy Kukiz’15. Ci ostatni mówili, że wystarczy skopiować rumuńską ustawę, która w tym kraju wprowadziła takie prawo. Tyle że Rumunii i innym krajom nie wyszło. Przepisy zostały anulowane przez politykę UE.
W 2020 roku o „polskie półki” upomniał się w Sejmie poseł Michał Cieślak. Marek Niedużak, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju, odpowiedział wprost, że nie da się tego wprowadzić.
„Rozwiązanie wprowadzenia przepisów obligujących wszystkie sieci handlowe w Polsce do zaopatrzenia swoich placówek w artykuły rolno-spożywcze pochodzące od lokalnych producentów budzi wątpliwości w zakresie zgodności z przepisami prawa UE, w tym swobodą przepływu towarów (art. 34 Traktatu o Funkcjonowaniu UE) i swobodą przedsiębiorczości (art. 49 TFUE)” – czytamy w odpowiedz na interpelację poselską.
Podobnie jest z kolejną obietnicą: dofinansowanie wycieczek dla każdego ucznia. Problemy w tym, że taki program został uruchomiony już wcześniej.
KO obiecuje
Koalicja Obywatelska w ten weekend organizuje konwencję wyborczą. „100 konkretów na 100 dni” – takie hasło przyświeca spotkaniu w Tarnowie. Ma to być ofensywa programowa opozycji, ale niektóre z obietnic są już znane. W sobotę mają zostać podane informacje o proponowanym programie mieszkaniowym. Ma być zapowiedź powrotu do refundowania przez państwo zapłodnienia in vitro. Ma być także zwiększona renta socjalna.
Już wcześniej politycy KO mówili także o 1500 zł dla kobiety wracającej do pracy po urodzeniu dziecka i darmowe żłobki.
– Kobiety boją się w Polsce rodzić dzieci, zakładać rodziny, bo nie mają do tego warunków. Dlatego my, znając te problemy, rozmawiając z ludźmi, mówimy jasno: leczenie bezpłodności metodą in vitro finansowane przez państwo. Mówimy kredyt 0% na mieszkanie, żeby młodzi ludzie mieli możliwość zaciągnięcia go – mówił poseł KO Michał Krawczyk.
Trzecia Droga
Politycy PSL i Polski 2050 także będą zasypywali wszystkich obietnicami. Trzecia Droga już wskazała 6 najważniejszych punktów.
– Nie ma zwycięstwa nad złem bez silnej pozycji Trzeciej Drogi. Nie będziemy kwiatkiem do kożucha. Będziemy radykalnym centrum, radykalnym w walce o sprawy polskie, o przedsiębiorców, rolników, pracowników, niepełnosprawnych, pacjentów, tych wszystkich, którzy potrzebują wsparcia. Radykalnym w swoich wartościach, radykalnym patriotyzmie i byciu w Unii Europejskiej i centrum, które dialog – mówił niedawno na konwencji Władysław Kosiniak-Kamysz.
Wśród propozycji jest np. możliwość rozliczania się podatkowego rodziców razem z dziećmi, co byłoby dla rodzin korzystniejsze.
Pieniądze z NFZ miałyby iść także szerszym strumieniem na prywatną ochronę zdrowia. To zdaniem Trzeciej Drogi zmniejszy kolejki do lekarza.
Co do edukacji, to każde dziecko w szkole ma mieć zapewniony ciepły posiłek. W każdej placówce ma być psycholog, a co tydzień uczniowie mają mieć 5 godzin języka angielskiego.
Konfederacja i podatki
Konfederacja idzie do Sejmu z postulatem uproszczenia podatków. Ta formacja walczy o głosy klasy średniej, kusząc wizją domu z ogródkiem, grillem i wakacjami. Mowa jest także o bonach. Jeden z nich ma dotyczyć szkół.
– Jako środowisko konserwatywno-liberalne mówimy o tym, że w Polsce konieczna jest reforma oświaty. Pseudoreformy, które są wprowadzane przez rząd, są nieudolne. W szkołach tak naprawdę nic się nie zmienia, a my chcemy rewolucji. W związku z tym proponujemy bon oświatowy – mówi jeden z liderów Konfederacji, Bartłomiej Pejo.
Zgodnie z tym pomysłem rodzice mają otrzymać bon w wysokości 7 tys. zł. To rodzic mógłby zdecydować, do której szkoły chce posłać swoje dziecko i tym samym szkoła otrzyma te pieniądze.
– Naszym zdaniem to właśnie rodzic doskonale wie, gdzie jego dziecko będzie najlepiej kształcone, a później odpowiednio przygotowane, żeby wejść w rynek pracy. Dzięki temu szkoły konkurowałyby ze sobą w kwestii jakości nauczania. Dodatkowo jakość kształcenia byłaby lepsza, gdyby wzrosła jakość konkretnych nauczycieli i ich pracy. W związku z tym szkoły, które lepiej zapłacą nauczycielom, będą miały lepszą jakość kształcenia – argumentuje Pejo.