W myśl złożonej propozycji wakacje miałyby być podzielone na turnusy – tak jak jest to w przypadku ferii zimowych. Gminy z rejonów górskich oficjalnie zaproponowało, że należy letni wypoczynek zaplanować na 15 czerwca – 15 września. W ten sposób w najpopularniejszych miejscowościach nie byłoby tłoku, a hotele czy pensjonaty zyskałyby więcej czasu na zarabianie pieniędzy. Nie bez znaczenia były także fakt, że mogliby przyjąć więcej turystów.
Jesteśmy po rozmowach z przedstawicielami ministerstwa sportu i edukacji, nie ma żadnych konkretnych ustaleń ani dokumentów. Zdajemy sobie sprawę, że zmiana nie wejdzie w życie ani w te, ani w kolejne wakacje, ale temat jest otwarty – mówił burmistrz Karpacza Radosław Jęcka.
Jednak Przemysław Czarnek, minister edukacji był sceptyczny. Nie widział żadnych plusów proponowanego rozwiązania. - Nie wiem, czy którykolwiek z uczniów chciałby odpoczywać do połowy września w sytuacji kiedy mamy już 10 stopni na dworze – tłumaczył i dodawał, że lipiec i sierpień to, ze względu na klimat, najlepsze wakacyjne miesiące.
Strach przed sezonem
Pomysł nie zrodził się w tym czasie przypadkowo. Górale obwiali się tych wakacji. Przez inflację i drożyznę spodziewali się mniejszej liczby turystów. Sądzili, że mało kogo będzie stać na wypoczynek, a wysokich cen w miejscach noclegowych nie dało się uniknąć.
Jak to wygląda teraz? Generalnie branża turystyczna chwali sobie ostatnie miesiące.
- Na szczegółowe podsumowania przyjdzie jeszcze czas, ale już teraz można powiedzieć, że sezon był zadowalający. Może pierwsza połowa lipca nie była najlepsza, bo turystów było mniej, ale już kolejne tygodnie wakacji pokazały znaczącą zwyżkę liczby rezerwowanych noclegów i w ogóle gości - powiedziała Portalowi Samorządowemu Karolina Fuchs z magistratu w beskidzkim kurorcie - Wiśle.
Jednak drożyzna zadziała. Nie było długich rezerwacji trwających tydzień, a raczej krótsze – na trzy dni, na weekend. Turyści, którzy zwykle nocowali w hotelach wybierali teraz pensjonaty lub kwatery prywatne. Co ważne – bez wyżywienia.
Sierpień najlepszy
Chociaż Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej mówi, że i hotelarze są zadowoleni. - W przeciwieństwie do niektórych przedsezonowych, pesymistycznych przewidywań, obłożenie zarówno hoteli jak i kwater prywatnych pod Giewontem było bardzo duże. Największym zainteresowaniem cieszyły się terminy po 15 lipca br., a apogeum nastąpiło w połowie sierpnia. Sam początek wakacji cieszył się średnią frekwencją turystyczną – diagnozuje i ocenia, że popyt na wczasy zagraniczne nie zaszkodził krajowemu rynkowi. Chwali także to, że rok szkolny zaczął się kilka dni później, przez co turyści zostali aż do 3 września.