Ta podwójna waloryzacja nie jest jakimś specjalnym ukłonem w stronę najsłabiej zarabiających. Wynika to z przepisów prawa, które wskazują że w przypadku inflacji wynoszącej więcej niż 5 procent pensja minimalna musi być podniesiona dwa razy w ciągu roku. Tak było w tym roku i tak będzie w 2024 roku.
O tym, że „najniższa krajowa” przekroczy 4000 tys. zł już było wiadomo od kilku tygodni. Teraz poznaliśmy konkretne propozycje.
Pensja minimalna 2024
Obecnie Polacy zatrudnieni w pełnym wymiarze godzin nie mogą co miesiąc otrzymywać mniej niż 3600 zł brutto. To wynik lipcowej podwyżki. Rząd planuje, żeby od stycznia było to 4242 zł od stycznia. Kolejna podwyżka ma mieć miejsce w lipcu a kwota wyniesie 4300 zł brutto.
Czy to dużo? Patrząc na pensję minimalną „historycznie” to jest dużo. Sam fakt, że kwota będzie wyższa niż 4000 zł robi wrażenie. Ale gdy spojrzeć na te dane już dokładniej, to widać że w 2024 r. ekipa Mateusza Morawieckiego „nie szaleje”.
40 groszy więcej
Chodzi o to, że władza nie może ponosić pensji w sposób całkowicie dowolny. Obowiązują ją dolne limity wynikające z ekonomicznych wyliczeń (np. prognoz PKB). A to wszystko wskazuje, że przyszłoroczna pensja minimalna nie może być niższa niż 4270,60 zł brutto średniorocznie. Czyli rząd faktycznie zdecydował o podwyżce w wysokości 40 groszy (do kwoty 4300 zł) od lipca 2024.
Koszty pracodawcy
Pensję minimalną otrzymuje w Polsce oficjalnie nawet 3,6 mln osób. To dużo i dlatego pracodawcy już liczą koszty, jakie będą musieli ponieść w związku z decyzjami rządu. Kiedy niedawno minister rodziny Marlena Maląg mówiła o podwyżce w 2024 r. mówiła także o 35 mld złotych jako o koszcie pracodawców.