Sklep znanej sieci marketów, tzw. express. Zakupy robi starsza pani. Przed kasjerem kładzie dwie kostki białego sera. I mówi: – Torebkę poproszę.
Sprzedawca wkłada sery do cienkiej, foliowej torebki, nazywanej również zrywką. Zaraz potem skanuje kod liczbowy przyklejony do lady. Tak nabija opłatę za zrywkę. O co tu chodzi?
Opłata recyklingowa
Od kilku lat mamy w Polsce opłatę recyklingową. Żeby zmniejszyć produkcję śmieci, w sklepach wprowadzono system płacenia za reklamówki. To miało nakłonić klientów do przychodzenia na zakupy z własnymi torbami.
Opłatę recyklingową zapłacimy za wszystkie torby na zakupy z tworzywa sztucznego, z wyjątkiem bardzo lekkich toreb o grubości materiału poniżej 15 mikrometrów (zrywek). Są wymagane ze względów higienicznych lub oferowane jako podstawowe opakowanie żywności sprzedawanej luzem, gdy zapobiega to marnowaniu żywności – można przeczytać na stronie rządowej.
W 2022 roku Polacy zużyli 872,5 mln takich toreb.
Zrywki płatne
Tymczasem kolejne sklepy wprowadzają opłaty za zrywki – cienkie torebki. Dlatego pan przy kasie za sery (miały już swoje opakowanie) w folii doliczył cenę torebki. Takie opłaty wprowadziły już sieci:
- Auchan,
- E.Leclerc,
- Carrefour.
W Auchan na przykład kosztują 25 groszy.
Ktoś jednak może mieć wątpliwości, czy tak można, bo przecież zrywki nie podlegają opłacie recyklingowej. Tak jest, ale pod warunkiem że są używane do pakowania towarów luzem lub ze względów higienicznych – chodzi głównie o owoce, warzywa, wędliny, mięso, produkty na wagę. W innym przypadku – jak zapakowanie dwóch serów – sprzedawca wręcz powinien pobrać opłatę.