Trybunał Konstytucyjny orzekł 13 grudnia 2022 roku, że należy zmienić przepisy stwierdzające, że kierowcom odbierane jest prawo jazdy po przekroczeniu prędkości o 50 km/h w terenie zabudowanym. TK ocenił, że w takiej sytuacji dokument jest zatrzymywany na 3 miesiące na wniosek policji, ale sam ukarany nie ma praktycznie prawa do obrony. A przecież może dojść do pomyłki.
„Problem konstytucyjny w niniejszej sprawie dotyczył tego, czy postępowanie administracyjne przed starostą w sprawie o zatrzymanie prawa jazdy można uznać za postępowanie spełniające wynikające z art. 2 Konstytucji wymagania sprawiedliwej i rzetelnej procedury w sytuacji, w której kierujący pojazdem nie ma możliwości kwestionowania treści informacji organu kontroli ruchu drogowego i przedstawienia dowodów mogących świadczyć o nieprawidłowościach podczas pomiaru prędkości lub ustalenia liczby przewożonych pasażerów przez organ kontroli ruchu drogowego” – zauważyli sędziowie.
Przepisy są do zmiany, ale nie wiadomo, kiedy to nastąpi. Dopóki nie będzie nowego prawa, to wadliwe wciąż obowiązuje.
Chodzi o 50 groszy
Po 3 miesiącach od popełnienia wykroczenia znowu można jeździć. Ale uwaga, podczas kolejnej kontroli można mieć poważne kłopoty.
Tak było w przypadku pana Tomasza, taksówkarza, którego sprawa stała się głośna w połowie maja.
– Jeździłem tak przez blisko rok, aż do zwykłej kontroli policyjnej. Panie policjantki powiedziały mi wówczas, że mam zabrane prawo jazdy i nie mogę dalej jechać. Usłyszałem, że muszą mi odholować pojazd i będę miał sprawę o jazdę bez uprawnień – opowiadał w programie „Uwaga! TVN”.
Samochód odjechał na lawecie, a mężczyzna nie wiedział, o co chodzi. A chodzi o 50 groszy. Otóż obowiązuje mało znany przepis stwierdzający, że żeby odzyskać prawo jazdy, trzeba w miejscowym wydziale komunikacji wnieść opłatę w wysokości 50 gr. Dzięki temu urzędnik wprowadza do systemu CEPiK informację, że kierowca może ponownie prowadzić.
To przepis sprzed 3 lat. Wówczas zarządzono, że kierowca nie musi mieć przy sobie prawa jazdy, ale w przepisach jest także zdanie o tym, że zwrot prawa jazdy następuje po zapłacie w urzędzie opłaty ewidencyjnej w wysokości 50 groszy.
RPO interweniuje, politycy śpią
I to właśnie w tej sprawie interweniuje teraz rzecznik praw obywatelskich. Bezpośrednim powodem podjęcia działań nie jest przypadek pana Tomasza, ale innej osoby. Chodzi o kobietę, którą spotkało to samo, co jego. Bo takich kierowców jest znacznie więcej.
Kiedy kobieta stanęła przed sądem, ten nie był dla niej łaskawy. Dlatego RPO wniósł o kasację wyroku i ponowne rozpatrzenie sprawy. Zdaniem rzecznika nie ma żadnych przesłanek do tego, żeby kierowca po odzyskaniu prawa jazdy nie mógł prowadzić pojazdu tylko dlatego, że nie zapłacił 50 gr.
„Kierowcy ukarani w podobnych okolicznościach mogą zgłaszać się do rzecznika praw obywatelskich i próbować w ten sposób dochodzić swojej racji. Absurd sytuacji, w której za brak wniesienia 50 groszy opłaty kierowcy narażają się na 30 tys. zł kary grzywny, w końcu dostrzegł i rząd, ale na efekty spóźnionej już pracy polityków przyjdzie nam jeszcze poczekać” – dodaje autokult.pl.