Reklama

"Cudem ojciec też tam nie zginął". Rodzice i brat w szoku po śmierci 39-latka. Można im pomóc

- Część drzwi od podmuchu wbiła się u ojca w tapczan. Cudem on też tam nie zginął - mówi Waldemar Maciejewski, brat 39-letniego Artura, który nie przeżył wybuchu butli z gazem. Do tragedii doszło w niedzielę wieczorem w Strzałkowie w powiecie słupeckim. Teraz rodzina liczy straty - także te materialne. Pomagają urzędnicy i sąsiedzi.
"Cudem ojciec też tam nie zginął". Rodzice i brat w szoku po śmierci 39-latka. Można im pomóc
Waldemar Maciejewski pokazuje ogrom zniszczeń po wybuchu butli z gazem w domu rodziców i brata.

Autor: Paula Przetakowska

Waldemar Maciejewski rodziców i brata odwiedzał często. W domu rodzinnym był też w niedzielę wieczorem. Wyszedł z niego około godziny 19:00. Butla z gazem wybuchła tuż po 21:00. W tym czasie, jego rodzice już spali. Jak relacjonuje mężczyzna, służby przekazały mu, że do zapłonu mogło dojść w momencie, kiedy brat wszedł na piętro i włączył światło w kuchni. Po pierwszym wybuchu nastąpił kolejny. Tym razem śmiertelny dla 39-letniego Artura. 

- mówi Waldemar Maciejewski.

Pożar objął kuchnię, salon i łazienkę na pierwszym piętrze. Ogień wychodził też na schody. To odcięło drogę ucieczki rodzicom zamieszkującym niższą kondygnację budynku. Samodzielną ewakuację uniemożliwiała wysoka temperatura i dym. 66-latkę wyprowadzono jako pierwszą. Później ewakuowano 67-latka. 

Eksplozja była tak potężna, że szkło z wybitych okien znalazło się na równoległej do ul. Kopernika, ul. Asnyka. W wybuchu zginął 39-letni Artur. Jego rodzice, podtruci dymem, trafili do szpitala w Słupcy. Możliwe, że w środę z niego wyjdą. Korzystają, podobnie jak ich syn, z pomocy psychologicznej. 

Straty materialne liczone są w tysiącach. Odbudowa kondygnacji, na której doszło do wybuchu, może kosztować nawet 150 tys. złotych. Konieczny będzie też remont piętra niżej. Zapach pogorzeliska czuć od wejścia do budynku. Przeszły nim tapety, podłogi i meble. Eksplozja zniszczyła też drzwi i okna. 66-latka i 67-latek na razie nie wrócą do swojego domu. 

Na ten moment pan Waldemar zabezpiecza to co zostało, by nie doszło do dalszych zniszczeń. W następnej kolejności będzie starał się ratować dom rodzinny. O pomocy materialnej na razie nie myślał, ale pytany kilkukrotnie, w końcu odpowiada, że przydałyby się m.in. materiały budowlane. 

Pomoc w posprzątaniu terenu zaoferowała też gmina Strzałkowo. We wtorek służby porządkowe wywiozły zniszczone i spalone sprzęty, meble i wyposażenie domu. 

Na razie nie wiadomo kiedy pogorzelcy będą mogli wrócić do swojego domu. Gmina Strzałkowo obiecała im mieszkanie zastępcze. Ma być ono gotowe do piątku. Mieszkańcy Strzałkowa chcą też utworzyć zbiórkę pieniędzy na pomoc w odbudowie domu. Jeśli ta powstanie, poinformujemy o tym w portalu www.radiowarta.pl.



Podziel się
Oceń

Reklama